niedziela, 21 grudnia 2008

Warmaster Medieval - pierwsze wrażenie

Udało mi się zdobyć dawno oczekiwany podręcznik do Warmaster'a Medieval.

Oto pierwsze wrażenia z jego lektury. Skupię się na formie oraz zawartości podręcznika, a nie samych zasadach gry, w które jeszcze się nie zagłębiałem.

Od początku rzuca się w oczy świetna oprawa graficzna, podobna jak w przypadku wcześniejszego Warmaster Ancients. Kredowy papier i kolorowe plansze sprawiają, że podręcznik przegląda się bardzo przyjemnie.

Duży pozytyw również za jasną prezentację armii i wyjaśnienia zasad specjalnych przy okazji każdej z nich - czyli to co było obecne także w Warmasterze Ancients.

Same zasady także zostały wyjaśnione na przykładach i podane w sposób, który nie powinien przeszkadzać w rozgrywce, ponieważ wszelkie potrzebne w jej trakcie informacje można szybko odnaleźć. Duży plus również za zasady dotyczące oblężeń, których zabrakło w Warmasterze Ancients.

Podręcznik ma jednak swoje wady. Po pierwsze na niektórych planszach barwnych widać, że część figurek została pomalowana nieco na "odwal się", bez cieniowania, nierówno itp. To w sumie niewielki mankament, ale Warmaster Ancients przyzwyczaił mnie, że jeśli figurka trafia do podręcznika przygotowanego przez zespół Warhammer Historical, jest pomalowana niemal idealnie.

Drugie rozczarowanie, o wiele bardziej irytujące, to liczba całostronnicowych plansz. Aż 12 stron zajmują zdjęcia figurek i prowadzonych rozgrywek. Dwa razy powtarza się na przykład scenka oblężenia przez Turków Belgradu czy bitwa pod Bosworth. Żeby było jeszcze "weselej" szyk walczących armii, zwłaszcza w przypadku bitwy pod Bosworth, wygląda jakby dowodzili nimi szaleńcy i pozwala przypuszczać, że są to tzw. "idiot armies", czyli po prostu figurki specjalnie ustawione do fotografii.

Lista armii jest czymś, co irytuje jeszcze bardziej. Mamy 30 list, a w zasadzie 31, ponieważ lista "Rebelious Borders" to armie walijska i szkocka. Rozumiem, że podręcznik powstał na wyspach, rozumiem, że brytyjska historia jest dla jego twórców bardzo ważna, ale dlaczego z wysp musi pochodzić aż 11 z 31 armii! Jest to tym bardziej irytujące, że po ograniczeniu liczby całostronnicowych plansz, starczyłoby miejsca na jeszcze co najmniej kilka armii, których niestety bardzo brakuje. Dla twórców podręcznika nie istnieje np. średniowieczna Ruś, ani Węgry. Pozbawia to np. armię Mongołów, którzy zostali uwzględnieni naturalnych przeciwników. Tymczasem bardzo podobne armie z okresu Wojny Dwóch Róż (Yorkowie, Lancastrowie, pretendenci z domu Yorków i Tudorowie) zostały opisane jako oddzielne. Po co, nie wystarczyłoby dać jednej z zaznaczeniem kilku wariantów?!

Zanim skończę narzekanie jeszcze kilka słów o pojawiającym się w podręczniku polskim akcencie, armii polsko-litewskiej z XIV-XVw. W zasadzie jest ona poprawna, choć dziwi np. brak łuczników. Po jakie licho dodano tylko zasadę specjalną dotyczącą wybierania atrubutów dowódców (rzuca się kośćmi aby ustalić czy dowódca jest np. potencjalnym uzurpatorem, jest niechętny czy wręcz przeciwnie - charyzmatyczny). Zasada ta jest bardzo ciekawa, ale nijak nie pasuje do XVw. Polski (do Wojny Dwóch Róż pasowałaby idealnie).

Podsumowując - dobry podręcznik do gry, mający jednak wiele irytujących wad. Dla osób grających w klimatach innych niż wyspiarskie niezbędne będzie tworzenie własnych list lub oczekiwanie na rozszerzenie podręcznika.

Moja ocena 7/10

Brak komentarzy: